Niedoceniane łowy: Borsuk cz. II
W poprzednim tekście opowiedzieliśmy Wam kilka faktów o borsuku, a także podpowiedzieliśmy, jak skutecznie rozpoznać teren przed właściwym polowaniem na tego sprytnego zwierza. Dziś opiszemy dwie metody polowań, które dominują w przypadku łowów na jaźwca, gdyż przypadki ustrzelenia go w trakcie polowań zbiorowych nie są niemożliwe, jednak niezwykle rzadkie.
Pierwszą metodą jest naturalnie polowanie indywidualne, z zasiadki. W księżycową, jasną noc należy udać się na upatrzone z góry miejsce, w którym uprzednio stwierdziliśmy ścieżki borsucze. Możemy mieć pewność, że przy dobrej pogodzie nasz kolega wybierze się na nocną przechadzkę w poszukiwaniu pokarmu. Doskonałą metodą jest polowanie na wabik - borsuk bardzo ładnie reaguje na pisk myszy, szczególnie późniejszą jesienią, kiedy gromadzi sadło na zimę. Do polowania możemy wybrać kulę w małym kalibrze, typową do polowania na drapieżniki, lub gładką lufę z grubym śrutem. Oczywiście dzięki osiągnięciom techniki możemy korzystać z termowizji lub noktowizji, natomiast warto wybierać noce pogodne, co zwiększa zdecydowanie szansę na spotkanie z borsukiem.
Kolejną metodą jest polowanie na borsuka z psami. Używa się do nich psów małych ras, takich jak teriery lub jamniki, głównie szorstkowłose. Łowy takie odbywają się w norze, podczas bytowania zwierzęcia w jej wnętrzu. Specjalnie szkolone psy wpuszcza się jednym z wejść, obstawiając kolejne, z których po czasie psy wypchną jaźwca. Należy jednak absolutnie pamiętać, iż psy agresywne, atakujące zwierzę, nie nadają się do tego typu polowań i nie maja prawa znaleźć się w borsuczej norze! Etyczne łowy polegają na oszczeku borsuka we wnętrzu nory, które spowoduje jego wyjście z niej, a nie na szarpaniu go przez psa, czy próbach walki z nim. To nie tylko z uwagi na dobrostan borsuka, ale też bezpieczeństwo psów, z którymi potężne pazury mogą sobie niezwykle łatwo poradzić. W trakcie tego typu polowania używa się broni śrutowej, aby uniknąć ryzyka rykoszetu. Należy także wstrzymać nerwy na wodzy i nie dać się ponieść emocjom, aby nie popełnić niewybaczalnego błędu - cel zawsze musi być dokładnie rozpoznany, zanim pociągniemy za spust.
Jeśli porozmawiacie z kolegami myśliwymi, może okazać się, że borsuki najczęściej pozyskiwane są przypadkiem, przy okazji zasiadki na dzika czy drapieżniki. Jest to wielka szkoda, bowiem są to łowy wymagające doskonałej znajomości terenu, wcześniejszej oceny bytowania na nim borsuka, cierpliwości, uwagi i/lub zdolności w wabieniu zwierzyny. Dzięki okolicznościom, w jakich się odbywają, podczas jeszcze nie najchłodniejszych jesiennych nocy, niosą z sobą urok i moc niezapomnianych wrażeń.
Sporo problemu przysporzyło również zaostrzone prawo w kwestii szkolenia psów myśliwskich - niestety, coraz trudniejsze jest dobre wyszkolenie
norowca, a psy myśliwskie z racji swojej naturalnej łagodności wobec ludzi zatrważająco często trafiają do domów bez myśliwych. Hodowle, w których psy nie pracują w ogóle, nie są już rzadkością. Nie trzeba długo myśleć, by wiedzieć, że znacznie obniża to sprawność łowiecką kolejnych pokoleń, których rodzice, dziadkowie i pradziadkowie spędzali pieskie życie na kanapie. Z racji na coraz większą trudność w znalezieniu materiału na psa na borsuki, oraz późniejsze go wyszkolenie, łowy te przestały cieszyć się aż taką popularnością, jak kilkadziesiąt lat temu.
A co stanie się, gdy nasze łowy zakończą się sukcesem? Otóż uzyskamy kilka trofeów, z których jedno jest już niemal zapomniane przez młodych myśliwych, a nawet przez część tych doświadczonych. Ocenie podlega czaszka borsuka, z której potem można wyciągnąć kęsy i oprawić je: w formie typowej biżuterii, jako pierścionek lub naszyjnik, ewentualnie kolczyki, bądź jako pamiątkową odznakę myśliwską. Takie trofeum to nie tylko piękna ozdoba, ale również pamiątka swojego triumfu nad sprytnym, ostrożnym zwierzem. Zgodnie z załącznikiem do instrukcji wyceny trofeów łowieckich, minimalna czaszka podlegająca ocenie medalowej powinna zdobyć 22 punkty na medal brązowy, zaś złoty medal przysługuje powyżej 23 punktów.
Rzadkim obecnie trofeum jest torba borsucza. Nie jest to nic innego, jak wykonana ze skóry borsuka wraz z futrem myśliwska torba, która ma służyć na polowaniach. W czasach słusznie minionych był to wyznacznik wprawności w łowieckiej sztuce, gdyż bez użycia wymyślnych technologii, korzystając wyłącznie z własnego sprytu, nieustępliwości i doświadczenia, borsuk był naprawdę mocnym przeciwnikiem.
Ostatnim, co otrzymamy po szczęśliwie zakończonych łowach na borsuka jest coś, czego trofeum nazywać chyba się nie powinno. Jest to słynne, borsucze sadło, w dawnych czasach bardzo pożądane jako doskonały medykament przeciw ciężkim przeziębieniom, zapaleniu płuc i innym chorobom układu oddechowego. Na pewien czas trafiło do lamusa, na fali popularności antybiotyków i syntetycznych lekarstw, ale wraz z powrotem do naturalnych metod leczenia coraz częściej wraca się do tego środka. Sadło przechowywać należy w słoiczku trzymanym w lodówce, bowiem pod wpływem ciepła topi się bardzo szybko, a powinno być utrzymywane w stałym stanie skupienia.
Mamy nadzieję, że zachęciliśmy Was do wybrania się na borsuki, aby chociażby bliżej przyjrzeć się tym fascynującym zwierzętom i ich zwyczajom. Może borsucza torba wróci do łask i na myśliwskie salony?