Pokot po polowaniu toczone, co wzbudza ogromne emocje nie tylko wśród myśliwych, ale również przeciwników łowiectwa. Ci drudzy uznają bowiem, że oto myśliwi wręcz chwalą się skalą swego procederu, popadając tym samym w lament i histerię i całkowicie ignorując znaczenie, symbolikę oraz historię pokotu. A jest to zwyczaj pradawny, przekazywany przez kolejne pokolenia myśliwych, doskonalony i wzbogacany o specjalne rytuały. Prześledźmy naturę oraz korzenie tej myśliwskiej tradycji.
Dzięki sztuce naskalnej oraz późniejszym malowidłom wiemy, że polowania od początku istnienia ludzkiej cywilizacji stanowiły jedno z najważniejszych zajęć, otoczone kultem i pieczołowicie dokumentowane przez artystów. W jaskiniach odkryto prymitywne, ale bardzo wyraźne i jednoznaczne rysunki przedstawiające wielkie ssaki, na które polują grupowo uzbrojeni w dzidy ludzie. W Afryce pozostało mnóstwo malowideł i mozaik ze starożytnego Egiptu, które stanowią dokumentację polowań nad Nilem - wśród trzcin na ptactwo czy antylopy polowali zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Są to jednak prawie zawsze malowidła oddające akcję - reportaże z odbywającego się polowania, ewentualnie wizerunki zwierzyny, prawdopodobnie magiczne i totemiczne, mające zapewnić powodzenie i obfity łów. Próżno szukać pierwszych śladów pokotu, chociaż zapewne w jakiś sposób zwierzynę upolowaną składano w osadzie celem podsumowania łowów i dalszego gremialnego podziału trofeum.
Podobnie rzecz ma się ze sztuką średniowiecza i renesansu. Niestety, czasy rozwoju idei humanizmu nie były równe humanitarnemu traktowaniu zwierząt, a wprost przeciwnie. Chociaż trofea otaczano estymą, rozpoczęto na większą skalę dopracowywanie taksydermii, aby na jak najdłużej zachować trofeum w formie zbliżonej do żywej, to etyka łowiecka odnosiła się tylko do zachowań międzyludzkich. Zwierzę było - głównie za sprawą chrześcijańskich ruchów religijnych - czymś znacznie gorszym od człowieka, a przez to nie wymagającym szacunku. W sztuce widzimy sceny z łowów, również krwawych, również z psami czy sokołami rozszarpującymi zwierzynę, ale pokot nie pojawia się w malarstwie jeszcze przez jakiś czas. Jakie są tego przyczyny? Być może kolejny akapit przybliży hipotetyczne rozwiązanie tej tajemnicy.
Pierwsze raczkujące prototypy pokotu można zauważyć w barokowej sztuce. Barok mocno kontestował życie, dumał nad śmiercią, rozkładem, był zaintrygowany turpizmem, ale również martwą naturą. Z innych, niż późniejsze powodów, w malarstwie zaczęły się pojawiać łowieckie trofea tuż po polowaniu, pięknie wystylizowane, zawieszone na belkach, położone przy broni, pilnowane przez wierne psy. Zamożni łowcy zamawiali swe podobizny na tle upolowanej zwierzyny, lub dumnie stojąc, a czasem nonszalancko leżąc tuż za ułożonym stosem swoich trofeów. Miało to funkcję estetyczną, ale i dokumentującą wytrawnego myśliwego i dowody jego wprawności w sztuce łowieckiej.
I tu dochodzimy do bardzo istotnego elementu tradycji pokotu i hipotezy, czemu wcześniej nie był tak istotny, jak samo polowanie. Zwierzyna gruba stanowiła zawsze własność władcy - króla, księcia, nielicznych przez niego namaszczonych. Bez wiedzy władcy żaden jeleń, żadna sarna, żaden tur, łoś, czy niedźwiedź, nie mogły paść niczyim łupem. Nie było zatem potrzeby wnikliwej dokumentacji i statystyki, chyba, że chodziło o księgi dworu, w których spisywano tego typu informacje. Wraz ze wzrostem praw arystokracji i ziemiaństwa, które w końcu z biegiem wieków mogło polować w swoich majątkach, te mniejsze, rozproszone łowiska musiały zacząć prowadzić większą kontrolę nad populacją zwierzyny na swoim terenie. Szczególnie XIX wiek przyniósł rozwój tejże tradycji. Na ziemiach pruskich, których mieszkańcy słyną z uporządkowania i skrupulatności, zaczęto po zbiorowych polowaniach układać zwierzynę w elegancki, przejrzysty sposób, aby ułatwić jej liczenie. Z racji charakterystyki epoki romantyzmu, większą estymą zaczęto otaczać zwierzęta, więc polowanie było przeżyciem również duchowym, nie tylko społecznym czy gospodarczym. Sygnały łowieckie zarówno informowały o poszczególnych etapach łowów, ale nie sposób zauważyć, że są komponowane przez artystów i mają wielkie walory muzyczne - podobnie pokot. Miał być nie tylko suchą statystyką, lecz cieszyć oko, nieść zadumę i oddawać zwierzynie należny hołd.
Pokot to nie tylko Prusy, ale również Wschodnia Europa. Różnica w pokojach jest jednak olbrzymia, bowiem na wschodzie nie kładziono ich na ziemi wyłożonej igliwiem, ale wieszano na długich belkach. Prawdopodobnie wynikało to z surowych zim, silnych mrozów oraz głębokich śniegów, skutecznie utrudniających układanie tuszy pośród nich.
Tradycyjnie pokot układa się zgodnie z hierarchią gatunków ustaloną w zbiorze styki łowieckiej. W Polsce jest to układ następujący: na samym szczycie wielkie drapieżniki, na które obecnie nie poluje się. Za nimi łosie, które w tym momencie są jeszcze objęte całoroczną ochroną. Następnie jeleń, po nim daniel, za nim zwierz czarny: muflon oraz dzik. Po nich następuje kolej sarny, a dalej zwierzyna drobna. Otwiera ją borsuk, a za nim następują kolejno lis, kuna, tchórz, jenot, szop pracz i norka amerykańska. Za drapieżnikami idzie zając oraz królik, a po nich ptactwo, czyli kolejno jarząbek, słonka, bażant, kuropatwa, grzywacz, dzika gęś, kaczki i łyski. Coś dziesiąta sztuka danego gatunku zostaje wysunięta z rzędu, aby ułatwić prowadzącemu polowanie liczenie.
Bardzo istotna jest oprawa pokotu, w skład której wchodzi przygotowanie miejsca pod złożenie zwierzyny, czyli odpowiednie udekorowanie gałęziami jedliny, lub trzcinami czy zbożami - w zależności od łowiska oraz upolowanej zwierzyny. Kolejnym punktem jest ogień, który obowiązkowo musi się w trakcie polotu palić, niezależnie od pory dnia czy roku. Ogień to symbol wspólnoty ludzkiej, zgromadzenia się przy nim, ale tez światło i ciepło, niosące bezpieczeństwo. Myśliwi ustawiają się naprzeciwko ułożonego pokotu, zaś po drugiej jego stronie stoi prowadzący polowanie, zdający raport z przebiegu i efektu polowania. Po boku stoją sygnaliści, którzy kolejnymi sygnałami ogłaszają smierć poszczególnych gatunków zwierzyny, tym samym wraz z myśliwymi oddając tej zwierzynie należny hołd - wszak musimy szanować to, co nas żywi. W trakcie odgrywania tych sygnałów myśliwi obowiązkowo zdejmują nakrycia głowy. Następnie prowadzący ogłasza króla oraz wicekróla polowania, a także, w wielu przypadkach, szczególnego wielkiego przegranego, czyli króla pudlarzy. Potem następują podziękowania i „odprawa” myśliwych do wspólnego stołu, aby po równym i sprawiedliwym podziale trofeów wspólnie jeszcze raz przeżyć wcześniejsze leśne i polne przygody.
Pokot ma zatem wiele znaczeń i funkcji: od tej statystycznej, praktycznej, porządkowej, przez tę społeczną, integrującą i spalającą wspólnotę myśliwską, aż po mistyczną i magiczną, duchową, łącząca człowieka z naturą jako całością i wspólnotą. Oby ta tradycja nie tylko nie zanikła, ale szła z duchem czasu i rozwijała się na naszych oczach dalej! Ciekawe, w jaki sposób będzie następować jej ewolucja?